ZAKOCHANA ZŁOŚNICA

Pustka w domu

Niedługo po śmierci Kitexa, zaczęłam czuć przeogromną pustkę w domu. Na początku zarzekałam się, że „żadnego kota”, muszę psychicznie odpocząć, przeżyć żałobę, przetrawić stratę. Po kilku tygodniach coś się jednak zmieniło. Brakowało mi tuptania kocich łapek, futra w herbacie, mruczenia do ucha. Zaczęłam w internecie szukać kota, który potrzebuje nowego domu. Wpadło mi w oko jedno ogłoszenie o białej kotce, która niestety, nie mogła się przeprowadzić do nowego mieszkania swoich właścicieli… pojechałam z koleżanka wiele kilometrów aby ją spotkać.

Wyprawa po wariata

Na miejscu okazało się, że nie ma za dobrych warunków bytowych – miska z suchymi chrupkami obok kuwety, zero zabawek, brak drapaka i legowisk. Z rozmowy z właścicielką wynikało, że to charakterny kot, zdarza jej się kogoś drapnąć, że kiedyś wychodziła, ale zaprzestano jej wypuszczania. Niewysterylizowana, dwuletnia kotka była dla mnie miła, ale bardzo ostrożna. Nie podchodziła od razu, najpierw obserwowała z drugiego kąta przedpokoju. Po jakimś czasie niepewnie podeszła i zaczęła obwąchiwać mnie i moje rzeczy.

Po kilku minutach dołączył do nas partner właścicielki, i nagle kotka zmieniła się o 180 stopni, zaczęła być nerwowa, unikać partnera, atakować mnie przy próbie kontaktu. Podczas naszej rozmowy partner opiekunki próbował bawić się z kotką. Sposób w jaki zaczął się z nią ”bawić” a właściwie przyciskać do podłogi i zdecydowanie za mocno „tarmosić”. Panika kota i bardzo agresywna zabawa partnera uświadomiła mi, że kot jest bardzo źle traktowany w domu, i że rzekome problemy z kotem nie wynikają z niczego innego jak z nieodpowiedniego podejścia do kota.

Janina trafiła w transporter i ruszyłyśmy w drogę.

Nowy początek

Po jakimś czasie okazało się, że Janina ma bardzo silny lęk przed mężczyznami. Atakowała bez powodu mojego partnera, tatę i innych mężczyzn którzy nas odwiedzali. Janina bardzo broniła swoich zasobów – sprzątałam kuwetę – atak, zabierałam miskę do mycia – atak, dolewałam wody do miski – atak. Wiele pracy mnie kosztowało zdobycie jej zaufania. Sporo dni minęło do czasu kiedy jedząc nie rozglądała się nerwowo za zagrożeniem, kiedy nie reagowała ucieczką i chowaniem się na moją obecność w pokoju. Do dziś nie wiem, jakim cudem i co dokładnie zrobiłam, że przestała mnie atakować przy sprzątaniu kuwety i misek.

Z dłuższego wyjazdu wrócił mój partner w chwili, kiedy kicia zaczynała nabierać do mnie jakiegokolwiek zaufania. Od razu zaczęliśmy pracę nad relacja Janina – mężczyźni. Wspólna zabawa, którą po chwili przejmował partner, wspólne z partnerem dawanie jeść i czyszczenie kuwety spowodowało zmniejszenie początkowego stresu i lęku do mężczyzn. Z czasem coraz więcej się wspólnie bawili. W chwili kiedy weszła mu na kolana i się położyła – dostałam zawału.

Ukochany pancio

W chwili obecnej Janina i mój partner mają bardzo dobre relacje…. Aż za bardzo 😉 Kiedy ten wyjeżdża w trasę, Janina śpi na jego poduszce, w jego butach, na jego fotelu, a powitanie po powrocie to istna aria operowa i festiwal barankowania.  Kiedyś dość długa nieobecność zaowocowała nawet stresowym oddawaniem moczu po za kuwetą, co zostało przepracowane i więcej już nie wróciło mimo regularnych wyjazdów partnera. To z moim partnerem przesiaduje na kanapie, najchętniej się bawi, jest spokojniejsza u weterynarza.

Jej zachowania agresywne wobec mężczyzn zostały zastąpione przez głośne miauczenie, ocieranie się i obwąchiwania każdego kto pojawi się w domu. Mój tata, niegdyś bezpodstawnie zaatakowany, dzisiaj jest ulubionym catsitterem Janiny.  

Podziel się: