perska księżniczka    SKARPECIUCHA

Poznałam ją kiedy miała 11-13 lat. Była kotką mojego partnera. Śliczny Pers szylkretowy, nienawidzący czesania i wszelkiej pielęgnacji. W wyniku nieodpowiedniego podejścia doktora weterynarii do kota podczas zabiegu strzyżenia, mocno się zestresowała, co uruchomiło Herpeswirus. Po około tygodniu walki niestety nas opuściła.

Mieszkałam z nią około 2 lat.

Nigdy nie miałam tak kochającego człowieka kota jak ona. Była po prostu kotem idealnym. „Pytała” o pozwolenie na wejście na kanapę, nigdy nie domagała się głośnym miauczeniem posiłku czy smakołyka. Miała lęk wysokości, uwielbiała wygrzewać się na balkonie, ale barierki i krawędzi unikała jak ognia. Gdy byłam chora nie ruszała się z mojego łóżka ani na krok, jedynie na czas swojego posiłku znikała. Wieczorne seanse filmowe lub książkowe odbywały się zawsze w jej towarzystwie.

To jej choroba i to, że nie byłam w stanie odpowiedni wcześnie zauważyć pogorszenia stanu zdrowia i zaognienia choroby spowodowało, że podjęłam decyzję o rozpoczęciu nauki w szkole dla Techników Weterynarii. Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę panicznie przerażona i bezradna w obliczu choroby mojego zwierzaka.

Podziel się: